Published on 4 maja, 2019 | by admininistrator
04 najdziwniejsze zarzuty wobec wegańskich sportowców
Pisząc o sportowcach na diecie roślinnej nie raz spotykaliśmy się z argumentami dyskredytującymi ich osiągnięcia, a tym samym pomysł diety wegańskiej. Niezależnie od tego czy dany sportowiec był amatorem, czy wygrywał w międzynarodowych zawodach, zawsze coś było nie tak. Widok sportowców odnoszących sukcesy na diecie roślinnej kłóci się wielu osobom z ideą niepełnowartościowej diety wegańskiej. Dlatego postanowiliśmy przygotować niniejszy wpis. Zebraliśmy cztery najczęściej powtarzające się zarzuty wobec sportowców na dietach bezmięsnych.
#1. Siłę i wytrzymałość zbudowali już wcześniej, kiedy jeszcze jedli mięso!
Ten argument nie ma sensu co najmniej na kilku poziomach. Po pierwsze, nie jest możliwe utrzymanie odpowiedniego poziomu siły/wytrzymałości/masy mięśniowej przez kilka lat rzekomo niedoborowej diety roślinnej. A tak przedstawiany jest właśnie weganizm przez osoby posługujące się powyższym argumentem.
Gdyby to była prawda, to każdy sportowiec po osiągnięciu formy startowej mógłby kompletnie odpuścić dietę i jeść na co dzień mono posiłki złożone z pierogów popijanych coca colą. I dalej mógłby odnosić sukcesy. Nawet mimo niedoborów białka, żelaza czy wapnia – co też zarzuca się diecie roślinnej.
To tak nie działa. Każdy kto kiedykolwiek miał do czynienia ze sportem wie, że raz osiągnięta forma nie zostaje z nami na zawsze. Co więcej – mamy przykłady sportowców, którzy po kilku latach weganizmu nie tylko utrzymali swoje wyniki siłowe/wytrzymałościowe, ale wręcz je poprawili. Jak długo powinien czekać Mike Mahler aż dopadną go skutki niepełnowartościowej diety? 5,10 lat? Czeka już ponad 20.
#2. Wegańscy sportowcy są na sterydach!
Prawda jest taka, że w zawodowym sporcie zdecydowana większość zawodników korzysta ze wspomagania farmakologicznego. Doping jest obecny nawet wśród osób zajmujących się curlingiem!
Doping nie powstał z myślą o sportowcach na dietach bezmięsnych. Zupełnie nie. Elementem, który odróżnia w tym wypadku jednych zawodników od drugich nie będzie doping, ale właśnie dieta. Większość z nas oglądając filmy z udziałem topowych sportowców (zwłaszcza w dyscyplinach siłowych) świetnie zdaje sobie sprawę z roli, jaką odgrywa w ich sporcie doping. Mimo to nikt nie kwestionuje potrzeby dostarczania sobie odpowiedniej ilości i jakości białka i kalorii w codziennej diecie. Chyba, że sportowiec jest weganinem. Wtedy dieta nie ma znaczenia, wystarczy doping.
#3. Gdyby jadł mięso byłby na pierwszym miejscu!
To nie żart. Taki argument bardzo często pojawiał się przy okazji brązowego medalu dla naszej pięcioboistki na roślinach – Oktawii Nowackiej. Część komentatorów była przekonana, że włączenie do diety Oktawii mięsa zagwarantowałoby jej złoto. Niestety, musimy te osoby zmartwić. Na całym świecie, tysiące sportowców jedzących mięso i nabiał zajmuje drugie, trzecie, a nawet czwarte miejsca! Niektórzy nawet zajmują ostatnie!
#4. Weganizm nie działa, bo większość sportowców wybiera mięso.
Trudno oczekiwać od zawodników żeby wybierali dietę roślinną, kiedy w opinii publicznej nadal krążą tak dziwne argumenty jak te przytoczone powyżej. Trudno oczekiwać aby reprezentacja wegan wśród sportowców była znacząco wyższa niż reprezentacja wegan w społeczeństwie. To nadal zaledwie kilka procent ogółu obywateli. Widzimy jednak wyraźną tendencje wzrostową. Również wśród sportowców. Nasz portal istnieje od 7 lat, a wciąż mamy o czym pisać.
Demonizowanie weganizmu za wszelką cenę przynosi czasem absurdalne efekty. To też działa w drugą stronę. Pamiętajmy też o osobach, które ćwiczą amatorsko, osobach, którym nie zależy ani na medalach ani na zawodach. One też świetnie potrafią sobie radzić na diecie roślinnej!