Published on 19 marca, 2019 | by admininistrator
0„Coraz częściej spotykam się z pytaniami jak ograniczyć mięso w diecie”
Rozmawiamy z Natalią Puciłowską – weganką, trenerką i dietetyczką, jedną z niewielu kobiet w Polsce, która wykonała komplet ćwiczeń w ramach wyzwania kettlebell Top Team, właścicielką Ciało i Zdrowo.
Najpierw trening czy dieta? Bardziej myślisz o sobie jak o trenerce czy dietetyczce?
Uwielbiam jeść i jestem uzależniona od sportu. Trenuję, żeby jeść. Jem, żeby móc więcej trenować. Ruch i dieta to dla mnie naczynia połączone. Chyba nie potrafię tego rozdzielić. Tak samo jest z moją pracą. Chciałabym sprawdzać się jednocześnie jako trenerka i jako dietetyczka. Z czasem wiem, że nie jest to takie łatwe. Bycie profesjonalistką w obu dziedzinach jednocześnie jest naprawdę trudne i czasami wydaje mi się niewykonalne. Dlatego wciąż zmienia się to czy postrzegam siebie jako specjalistkę od jedzenia czy aktywności fizycznej. Lubię edukować, przekazywać swoją wiedzę na temat świadomego trenowania i racjonalnej diety. Najłatwiej jest mi łączyć siły. Podczas porady dietetycznej staram się zarażać miłością do aktywności fizycznej, a podczas treningów pokazuję, że zdrowa dieta naprawdę ma ogromne znaczenie.
Większość założeń dotyczących zdrowej diety wydaje się dosyć oczywista. Ogranicz śmieciowe jedzenie, unikaj rafinowanego cukru, nie przesadzaj z dodatkiem olejów itp. Mimo to sporo osób ma ciągle problem z utrzymaniem właściwych nawyków. Z czego wynika Twoim zdaniem ten problem? Czy to kwestia strachu przed odpowiedzialnością za własne zdrowie, kwestia nawyków z dzieciństwa, lenistwa, braku czasu?
Sama bardzo często się nad tym zastanawiam.. Może takie oczywiste zmiany są zbyt proste, żeby uwierzyć, że zadziałają. A tak naprawdę te proste zmiany są najtrudniejsze, wygodniej byłoby wziąć cudowną tabletkę i czekać aż pojawi się wymarzony efekt. Każda zmiana w życiu jest na początku trochę niewygodna, trzeba się z nią oswoić, przyzwyczaić. Należy wdrożyć różne działania, żeby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wykonać wysiłek i zaakceptować towarzyszący zmianom chwilowy dyskomfort. Jedzenie dla większości z nas jest niezwykle ważnym elementem życia. Dlatego zmiany w tym obszarze są bardzo trudne, często połączone z silnymi emocjami. Niedoceniana jest rola zdrowej diety w naszym życiu. Ludzie jeszcze nie do końca rozumieją, że np. bezpodstawna rezygnacja z chleba nagle nie odchudzi ich w tydzień. Mimo, że coraz więcej mówi się o zdrowym odżywianiu to wiedza na ten temat jest dosyć płytka, chaotyczna, nieuporządkowana. Wierzymy w różne bzdury, których z powodu braku podstawowej wiedzy nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Moim zdaniem najważniejsza jest edukacja, ale ona wymaga czasu, zaangażowania czy np. wielu spotkań ze specjalistą. Tutaj potrzebna jest zmiana myślenia i nastawienia do jedzenia. Poprzez świadome działania jesteśmy w stanie na trwałe zmienić nawyki. Jednorazowe rozpisanie jadłospisu przez dietetyka nie załatwi sprawy. Wiele osób postrzega dietę jako coś na chwilę, byle tylko schudnąć i wrócić czym prędzej do starych nawyków. Oczekuje szybkich wyników, tu i teraz. Najlepiej po najmniejszej linii oporu. Brak nam konsekwencji i cierpliwości. Ja bym chciała, żeby traktowali zmiany jako działania na stałe, dla zdrowia (chyba jestem straszną idealistką).
Jako trenerka mam częstszy kontakt ze swoimi podopiecznymi niż jako dietetyczka. Łatwiej jest wypracować regularność w ćwiczeniach pod okiem trenera w konkretnych godzinach i dniach w ciągu tygodnia niż w diecie gdzie najczęściej przez większość czasu jesteśmy zdani sami na siebie w przestrzeganiu jej zasad. Trener przypilnuje w ciągu godziny dziennie, będzie „patrzył nam na ręce”. Jak trzeba to nakrzyczy lub pochwali. Z dietą jest tak, że przez większość czasu jesteśmy bardziej zdani sami na siebie. Nie mamy nad sobą ciągłego dopingującego bata. Nikt przecież nie zauważy, że zjedliśmy jedno ciastko za dużo.
Czy jako dietetyczka obserwujesz wśród swoich klientów większe zainteresowanie dietami bezmięsnymi?
Jak najbardziej tak. Częściowo wynika to na pewno z tego, że obracam się wśród ludzi, którzy są na diecie bezmięsnej i dlatego mam więcej takich podopiecznych. Jednak widzę rosnącą świadomość wśród moich klientów jeżeli chodzi o diety roślinne. Coraz częściej spotykam się z pytaniami jak rozsądnie ograniczyć mięso w diecie i czym je zastąpić. Zauważyłam także to, że będąc weganką, trenując i podnosząc ciężary stanowię namacalny przykład na to, że dieta roślinna jest zdrowa i sprawdza się także przy dużej aktywności fizycznej. To wzbudza zainteresowanie, a wraz z rosnącą ciekawością padają pytania. W wielu przypadkach właśnie swoją postawą zachęcam (z sukcesem) do ograniczenia lub wykluczenia produktów odzwierzęcych w diecie.
Sądząc po przepisach, które wrzucasz na swojego bloga sporo czasu poświęcasz na gotowanie w domu. Jak wygląda Twój przykładowy jadłospis? Masz jakieś produkty, które starasz się wrzucać codziennie do diety, pilnujesz konkretnych składników czy pozwalasz sobie na większą dowolność?
Jestem mistrzem szybkich dań. Mam opracowane schematy, które trzymają mnie przy życiu gdy praca nie pozwala mi na wielogodzinne gotowanie. Śniadanie wygląda praktycznie zawsze tak samo. Muszą być płatki owsiane, banan, mleko roślinne wzbogacane w wapń, masło orzechowe/tahini lub po prostu jakieś orzechy i do tego dodaję wiśnie, kiwi czy gruszkę lub inne owoce sezonowe. Śniadanie musi być. Nawet jak wstaję o 5 rano to nie wyjdę z domu bez owsianki. Potem gdy wrócę po porannej pracy to zazwyczaj jem kanapki. Podstawa to dobry pełnoziarnisty chleb posmarowany awokado, z tofu, tempehem lub jakąś pastą z roślin strączkowych. Do tego dużo warzyw (papryka, garść pomidorków koktajlowych, rukola, kiełki). Przed wyjściem do kolejnej pracy zdążę zjeść jeszcze obiad. Tutaj często ratuje mnie omlet z mąki z ciecierzycy, który robi się ekspresowo. Na omlecie kładę te same rzeczy co na kanapkę, a całość smaruję moją ulubioną pastą paprykową czyli ajvarem. Do pracy zabieram koktajl. Jeżeli naprawdę z czasem jest źle to mieszam po prostu mleko ryżowe z odżywką białkową i kawą i wybiegam z domu. Jednak zazwyczaj staram się, żeby w koktajlu znalazł się pęczek natki pietruszki, szpinak, jakiś owoc, awokado lub masło orzechowe. To jeszcze nie koniec!
Na kolację jem sałatkę na bazie kaszy/ ryżu brązowego lub makaronu pełnoziarnistego, strączków, dużej ilości zielonych sałat i innych warzyw które znajdę w lodówce, z niewielkim dodatkiem jakiś pestek lub orzechów i dużą ilością przypraw. Nigdy nic nie liczyłam. Nie kontroluję kalorii. Trzymam się zasady, żeby w każdym głównym posiłku znalazło się źródło węglowodanów złożonych, białka i zdrowego tłuszczu. Staram się wybierać produkty jak najmniej przetworzone. Pilnuję, żeby jeść dziennie pęczek natki pietruszki, jak najmniej smażyć, nie polewać wszystkiego dużą ilością tłuszczu, jeść dużo świeżych warzyw i owoców. Piję ponad dwa litry wody dziennie. To nie oznacza, że nie jem czekolady. Jem i uwielbiam, na czekoladę zawsze znajdzie się miejsce.
Trenujesz od dziecka – najpierw gimnastyka artystyczna, potem akrobatyka sportowa, później taniec, biegi, a teraz mamy to szczęście pracować z Tobą w Akademii Kettlebells Warszawa. Z perspektywy czasu, która z dyscyplin uprawianych w dzieciństwie dała ci najwięcej jeżeli chodzi o ogólne przygotowanie i świadomość ciała?
Chyba taniec nauczył mnie najlepiej świadomości ciała. Wymagano ode mnie jednocześnie rozciągnięcia i siły (może nie aż takiej jak teraz w kettlach). Musiałam być skoczna i mieć niesamowitą koordynację i precyzję ruchu . Zapamiętywałam wielominutowe sekwencje kroków, uczyłam się poprzez pracę ciałem wyrażać emocje.
Która z dyscyplin miała największy wpływ na twój charakter? Była największym wyzwaniem jeżeli chodzi o głowę.
Mój charakter na pewno ukształtowała w dużym stopniu szkoła baletowa. Mimo, że nie byłam w niej długo, ale w trakcie tych trzech lat nauczyłam się dyscypliny, pracowitości , konsekwencji, pokory. Byłam poddawana ciągłej ocenie i krytyce co w tak młodym wieku nie jest łatwym doświadczeniem. Sam fakt, że trenuję od piątego roku pozwolił mi zrozumieć, że bez ciężkiej
i regularnej pracy nic nie osiągnę. Wiem że sukces zależy głównie ode mnie, a nie od innych osób. Ale co ważne zrozumiał też to, że samymi dobrymi chęciami i ciężką pracą nie jestem w stanie zrobić wszystkiego co sobie wymarzyłam. Czasami ciało ma takie ograniczenia, których nie jesteśmy w stanie przeskoczyć, nawet jeżeli walczymy z nimi z całych sił. I umiejętność zaakceptowania tych ograniczeń była najtrudniejsza i na pewno wpłynęła znacząco na mój charakter teraz. Robię to co kocham, daję z siebie naprawdę wiele, ale wiem, że niektórych trudności nie zwalczę. Trzeba się z tym pogodzić.
W kwietniu po raz pierwszy w ramach projektu Ciało i Zdrowo organizujesz obóz sportowy Zacznij od Zdrowia. Do kogo skierowany jest wyjazd? Rezerwujesz miejsca tylko dla doświadczonych osób czy początkujący, którzy tak naprawdę nigdy nie mieli do czynienia ze sportem znajdą coś dla siebie?
Wyjazd z Ciało i Zdrowo to czas który poświęcimy na wprowadzanie podstaw zdrowego ruchu i zdrowego odżywiania się. Oferta takich wyjazdów w internecie jest pełna pomysłów połączenia odchudzania się i bardzo intensywnych wysiłków. Ja wraz z Magdą Maślak, z którą organizujemy wyjazd, miałyśmy nieco inny pomysł. Stawiamy na osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportem i zmianą nawyków żywieniowych na zdrowsze. To nie znaczy, że jesteśmy zamknięte na ludzi już aktywnych. Poszukujący nowych wyzwań sportowych (którzy chcą zacząć trenować coś nowego z głową) na pewno znajdą u nas dla siebie garść cennych informacji i dużą dawkę ruchu. Joga, bieganie, rozciąganie, treningi z masą własnego ciała – mamy naprawdę szeroką ofertę wyjazdową. Oprócz sportu będzie też dużo o jedzeniu – o jedzeniu z głową, dobrze zbilansowanym , roślinnym. Będą warsztaty i rozmowy przy kawie na temat bilansowania wegańskich posiłków. Edukacja i przyjemność w jednym.
Wyżywienie podczas obozu będzie w 100% wegańskie. Skąd ten pomysł? Nie boisz się, że może to zniechęcić potencjalnie zainteresowanych?
Chcemy pokazać różnorodność diety roślinnej, a także to, że zastępowanie mięsa w diecie na roślinne źródła białka nie jest takie trudne i czasochłonne. Chcę podkreślić także, że nie jest to wyjazd jedynie dla wegan. Jako dietetyczce i propagatorce zdrowego stylu życia zależy mi na tym, żeby edukować. Jeżeli po naszym wyjeździe ktoś nie zrezygnuje z mięsa, ale ograniczy je w swojej diecie i umiejętnie zastąpi to będzie mój wielki osobisty sukces. Produkty pochodzenia roślinnego powinny być głównym element każdej diety. i na to chciałabym zwrócić uwagę.
Czy podczas obozu będzie obowiązywało z góry ustalone menu czy przewidujecie np. wspólne przygotowywanie posiłków?
Będzie roślinnie i na pewno smacznie i zdrowo. Na miejscu szefowa kuchni Sabina Francuz zadba o pyszny jadłospis, a ja jako dietetyk będę czuwała nad tym żeby był pełnowartościowy. Z założenia nie liczymy kalorii tylko skupiamy się na jakości produktów i na prawidłowym zbilansowaniu dań. W planach w ciągu dnia są trzy główne posiłki i dwie przekąski. Staramy się, żeby jadłospis był bardzo zróżnicowany, będzie hummus i falafel na który na pewno można znaleźć miejsce w zdrowej diecie. Będą warsztaty bazujące na wspólnym gotowaniu i jednocześnie nauce odnośnie racjonalnej diety. Edukacja i przyjemność w jednym.
Jakie aktywności przewidujecie podczas obozu?
Joga, bieganie, rozciąganie, treningi z masą własnego ciała – mamy naprawdę szeroką ofertę wyjazdową, którą z czasem będziemy chciały poszerzać.
Gdzie powinni zgłaszać się chętni?
Zapraszam na odwiedzenie naszego wydarzenia na Facebooku, na nim można znaleźć wszystkie szczegóły dotyczące wyjazdy.
Trenowanie z początkującymi to w pierwszej kolejności zdiagnozowanie słabych punktów. Z czym twoim zdaniem większość osób ma dziś największy problem? Siła, mobilność, świadomość ruchu?
Ludzie są słabi i mało mobilni, bo całymi dniami siedzą za biurkiem, mięśnie są przykurczone, a ciało zastygłe w bezruchu. Siła i mobilność z czasem w mniejszym czy większym stopniu jest do wypracowania. Wydaje mi się, że ze świadomością ruchu jest najgorzej, a także najtrudniej jest się jej nauczyć. Czasami tysiące razy powtarzane korekty na zajęciach, nie przynoszą u niektórych osób żadnych zmian w technice wykonywania zadanego ćwiczenia. Brakuje im właśnie wcześniej wspomnianej świadomości ruchu, która często wynika z braku świadomości ciała. Nie czują czy mięsień jest napięty czy nie, czy ręka jest wyprostowana czy zgięta, nie potrafią ułożyć ciała w określony sposób w przestrzeni. Czucie głębokie jest na zerowym poziomie.
Trening to zwykle tylko 2-3 godziny w tygodniu. Jakie nawyki warto wprowadzić do codziennego życia żeby zminimalizować negatywne skutki siedzącego trybu życia? Czy wyrzucenie krzesła to faktycznie najlepsze wyjście?
Czasami od krzesła nie da się niestety uciec. Warto wstawać zza biurka co ok. pół godziny dosłownie na dwie-trzy minuty. Po prostu więcej się ruszać, nawet gdy musimy siedzieć. Zrobić parę krążeń barkami, biodrami , głową… Przejść się po biurze czy wyjść na chwilę na zewnątrz. Siedząc przed komputerem wysuwając i cofając brodę już można rozciągnąć przez cały dzień napiętą szyję. Zawsze dopinguję moich podopiecznych, żeby wyrabiali normę co najmniej tych przysłowiowych 10 000 kroków dziennie codziennie.
Na koniec – jakie są twoje ulubione produkty? I dlaczego są to masło orzechowe i awokado?
Tłuszcz jest nośnikiem smaku i na pewno wpływa na smakowitość potraw. Masło orzechowe i awokado nie grzeszą jego małą ilością i myślę, że dlatego są takie pyszne. Zawsze zjadając kolejną kanapkę z awokado czy pijąc koktajl z masłem orzechowym powtarzam sobie, że to zdrowy tłuszcz i od razu jakoś mi lżej na sercu : )