Warning: file_exists(): open_basedir restriction in effect. File(//wp-content/plugins/wordfence/waf/bootstrap.php) is not within the allowed path(s): (/home/klient.dhosting.pl/bcdmedia2/veganworkout.org.pl/:/home/klient.dhosting.pl/bcdmedia2/.tmp/:/demonek/www/public/bledy.demonek.com/:/usr/local/lsws/share/autoindex:/usr/local/php/:/dev/urandom:/opt/alt/php74/usr/share/pear/:/opt/alt/php74/usr/share/php:/opt/alt/php74/) in /home/klient.dhosting.pl/bcdmedia2/veganworkout.org.pl/public_html/wordfence-waf.php on line 4
5 dróg do weganizmu – Vegan Workout

Dieta

Published on 6 marca, 2013 | by admininistrator

32

5 dróg do weganizmu

Dla większości osób weganizm to kompletna abstrakcja. Nie wiadomo, o co w tym dokładnie chodzi, ani jak się za to zabrać. Niektórzy rozmowę o diecie roślinnej zbywają ironicznym uśmiechem, drudzy są nawet ciekawi nowej diety, ale nie wyobrażają sobie życia bez mięsa. Jeżeli i ty do nich należysz przygotowaliśmy dla ciebie 5 krótkich lekcji, które warto zapamiętać i wziąć sobie do serca zastanawiając się nad weganizmem. Żadnych przepisów i gadania o witaminach. O tym przeczytać możesz wszędzie.

# 1. Nie rób z siebie ofiary

Niektórzy podziwiają wegan. Nie mogą uwierzyć, że ci ludzie sami z siebie rezygnują z mięsa, serów, jaj i mleka. Przecież one są takie pyszne! Niektórzy chętnie by nawet spróbowali tego weganizmu (w końcu tyle naczytali się o tym cholesterolu), ale wiadomo, że nie dadzą sobie rady. Nie potrafiliby zrezygnować z mięsa. To niemożliwe. Zaczęliby umierać z głodu, nie mieliby siły wstać z łóżka. Mięso jest takie dobre, że gdyby go sobie odmówili, cały dzień chodziliby wkurzeni i obrażeni na cały świat.

To zadziwiające jak często ludzie (zazwyczaj z uśmiechem na ustach) z góry skazują siebie na porażkę. Jeśli i ty do nich należysz – przestań robić z siebie ofiarę! Rezygnacja z mięsa to żaden heroiczny wyczyn. Przestań podziwiać innych. Nie lepiej podziwiać siebie?

#2. Nie utrudniaj sobie życia

Nasłuchałeś się różnych dziwnych rzeczy na temat weganizmu i jesteś przekonany, że od tej pory będziesz musiał jeść „specjalne” jedzenie dla wegan i wydajesz majątek na sojowe pasztety, kotlety, parówki, desery, a na koniec kupujesz kilka kartonów mleka sojowego w różnych smakach. Ciągle zastanawiasz się co jeszcze wegańskiego możesz znaleźć na półkach z ekologiczną żywnością. W końcu sięgasz po sojowe batoniki… Zapominasz, że wegańska jest w większości ponad połowa asortymentu w sklepie. Warzywa, owoce, orzechy, zboża, rośliny strączkowe, grzyby, glony – to wszystko jest wegańskie! Nie utrudniaj sobie życia w poszukiwaniu tajemniczych i „specjalnych” produktów dla wegan. Łazisz od jednego sklepu ze zdrową żywnością do drugiego i tracisz czas i pieniądze na, w większości, całkowicie zbędne jedzenie. Nie musisz jeść parówek i kotletów sojowych. W ogóle nie musisz jeść soi jeśli nie chcesz. W pierwszej kolejności skup się na nieprzetworzonych produktach roślinnych, a dopiero potem pomyśl o dodatkach w postaci jogurtów ryżowych czy sojowych sznyclach. Wbrew temu co twierdzi niedoinformowane społeczeństwo, soja nie jest podstawą diety wegańskiej (ani tym bardziej wegetariańskiej), a weganie, jeśli nie mają ochoty, nie muszą kupować żadnych mięsnych substytutów. Wegańskie jedzenie jest wszędzie! Na bazarach, w warzywniakach, hipermarketach i sklepikach osiedlowych. Nie tylko w super wypasionych sklepach ekologicznych.

#3. Zacznij myśleć o plusach, nie o minusach

Co się stanie kiedy przestaniesz jeść mięso, a potem jajka, sery i pić krowie mleko? Będzie ci smutno, źle? Pomyślisz, że już nigdy nie zjesz nic dobrego? Wizualizujesz sobie ciężkie i okrutne życie pełne wyrzeczeń? Wcześniej nie zdarzało ci się wizualizować sobie kolejek do lekarzy? Stosu wypisanych recept i codziennego łykania kolorowych pigułek? Szkoda. Bo do tego w większości prowadzi tradycyjna dieta. Weganizm to świetna profilaktyka w walce z narastającym problemem chorób cywilizacyjnych. Jeśli już koniecznie musisz być pesymistą bądź obiektywny! Jedzenie mięsa może się na dłuższą metę okazać bardzo nieopłacalne. Pomyśl o tym. Dużo taniej wyjdzie ci dieta roślinna. To pierwszy plus. Szansa na to, że do późnej starości, a właściwie do końca życia zachowasz dobre zdrowie to drugi plus. Nie będziesz musiał prosić o pomoc przechodząc przez jezdnię, będziesz mógł nadal pozostać aktywny fizycznie. To kolejny plus. To w przyszłości, a co teraz? Szansa spotkania nowych ludzi i działania dla dobra zwierząt i środowiska. Do tego multum nowych smaków i zapachów, przełamywanie schematów kulinarnych i społecznych.

#4. Znajdź ludzi podobnych do siebie

Weganie wydają ci się kosmitami? Nic dziwnego. Prawdopodobnie nie znasz żadnej weganki, ani żadnego weganina. Wizualizujesz ich sobie jako wychudzonych anemików i nie masz najmniejszej ochoty się do nich upodobnić. Nic dziwnego. Kto chciałby zostać wychudzonym anemikiem.. ? Zanim jednak popuścisz wodze fantazji spróbuj poznać kilku wegan. Wkrótce okaże się, że w rzeczywistości to tacy sami ludzie jak ty. Wstają rano, idą do pracy lub szkoły, zarabiają pieniądze, chodzą do kina, na koncerty, bawią się na imprezach, mają swoje zainteresowania. Weganizm nagle wyda ci się zupełnie naturalny. I o to chodzi!

#5. Nie histeryzuj

Starasz się dostrzegać plusy ale ciągle przeraża cię myśl, że do końca życia nie spróbujesz już ulubionych serowych paluszków? Weganizm nie jest więzieniem. Jeżeli na samym początku postawisz sprawę na ostrzu noża i będziesz myśleć w kategoriach „nigdy”, „na zawsze” itd. twoja motywacja wyparuje w ciągu kilku miesięcy. Skup się na chwili obecnej. Jeżeli trzeba zastosuj metodę małych kroków. Spróbuj weganizmu przez miesiąc. Nie zakładaj, że po tym miesiącu będziesz miał obowiązek pozostać weganinem do końca życia. Taka myśl część ludzi może paraliżować. Odstaw produkty odzwierzęce na miesiąc i zobacz co się stanie. Prawdopodobnie weganizm zacznie być dla ciebie coraz bardziej naturalny i zaczniesz dostrzegać, że tak naprawdę masz okazję wypróbować i smakować produktów, na które nigdy nie zdecydowałbyś się na diecie tradycyjnej. Pod warunkiem, że nie będziesz histeryzować. Nie traktuj diety roślinnej jako obowiązku. Jeżeli będziesz chciał z niej zrezygnować to zrezygnujesz. Nic na siłę. Paradoksalnie dzięki takiemu podejściu z weganizmu prawdopodobnie już nie zrezygnujesz.


TRENINGI PERSONALNE

SPRAWDŹ JAK W PRAKTYCE POŁĄCZYĆ SPORT I WEGANIZM. Naucz się trenować w oparciu o ciężar własnego ciała, bez potrzeby wydawania pieniędzy na karnety do klubów fitness. Dzięki Vegan Workout masz też unikatową możliwość treningu z odważnikami kettlebells metodą StrongFirst pod okiem certyfikowanego instruktora. Prowadzimy również grupowe zajęcia w ramach Akademii Kettlebells Warszawa.

Dowiedz się więcej o treningach personalnych kilkając tutaj.

32 Responses to 5 dróg do weganizmu

  1. Anonim pisze:

    Maciej D. chciałeś – masz 🙂

  2. pannamysza pisze:

    Liczyliście kiedyś ile wydajecie miesięcznie na samo jedzenie ? Ja chyba zrobie sobie w lutym taki eksperyment 🙂 I mam jeszcze pytanie co do Tempeh- gdzie kupujecie? Tylko przez net czy można gdzieś w korzystnej cenie znaleźć w sklepie stacjonarnym w Warszawie? Wegetarianką jestem dopiero od 2 miesięcy, ale już planuję zmierzać ku weganizmowi 🙂 Jutro 1 lutego więc idealnie 😀 właśnie zjadłam ostatnie jajo i ostatni kawał sera :p Mięsa nie brakuje mi WCALE,mleka krowiego nie lubię, owocowych jogurtów nigdyu nie jadłam. Trzy rzeczy, których, jak sądzę, może mi brakowac to TWAROŻEK (spróbuję zrobić z migdałów), jajek sadzonych, na twardo, na miękko, jajecznicy…no i sera żóltego. weganski zolty jest drogi 🙁 a co myslicie od jedzeniu jajek od kur, ktore żyja sobie w malym gospodarstwie? moja sasiadka na wsi hoduje kury tylko na jaja, ma ich moze ze 20, chodza sobie calymi dniami po podworku, a noca spia w kurniku..

    • VeganWorkout.org.PL pisze:

      Tempeh znajdziesz w sklepie Evergreen koło Arkadii. Sprawdź ich stronę, tam mają dokładny adres. Mają tam wszystko dla osób, które mają problem i tęsknią za smakiem produktów odzwierzęcych 🙂

    • Adrian pisze:

      Spróbuj zrobić sama ser żółty, wiem że nie wszystko trzeba robić samemu, sam kupuje gotowe produkty ale ser regularnie robię z tego przepisu
      http://avocadosandales.com/2015/08/24/aquafaba-cheese/
      Nie zajmuje mi to więcej niż 15 minut.
      A taki ser idealny czy to na zapiekanki czy do pizzy.
      Trzymam kciuki Mysza !! 🙂

    • Ania pisze:

      400g sera Violife kosztuje ok 11-13zl, czyli niewiele drozej niz lepszej jakosci zolty ser od krowy. Ale i tak kupuje go rzadko, bo po 1,5 roku na diecie weganskiej, juz nawet nie tesknie

  3. Zosia pisze:

    Jeszcze do poprzedniego komentarza: z góry zaznaczam, że mój posiłek ma nie przekraczać 350 kcal, bo mieści się to w moim dozwolonym dziennym spożyciu.

  4. Zosia pisze:

    Mam tylko spory problem z tym co jeść na kolację, żeby miało dużo białka. Słyszałam, że dużo zielonych warzyw, może soję i fasolę, ale szukam jakiś bardziej konkretnych odpowiedzi co jeszcze? Nie chciałabym zaraz szukać jakiś jogurtów wegańskich czy serów tylko coś takiego zwykłego co znajdę na półce w zwyczajnym sklepie 🙂 Z temepehem i tofu jestem zaprzyjaźniona, ale nie zawsze mam w lodówce (a warzyw zawsze mam pełno!).
    Także czekam na jakieś rady, z góry dzięki 😉

    • Aleksandra pisze:

      Ja w ogóle nie toleruję soi i jej przetworów (sklepowych, bo już np. własne tofu zjem i problemu nie ma), u mnie strączki to różne rodzaje soczewicy, ew. czerwona fasola. Co do białka – rzadko tak tropię je w strączkach, bo jak kiedyś podliczyłam, sumarycznie wychodzi mi i tak ładnie z tego co jem tak normalnie (wbrew pozorom i wbrew poszukiwaczom białka:) ). Moja znajoma jak chce sobie białkowo podbić kolację, wykorzystuje kupne białko roślinne (najczęściej konopne lub z grochu – z pewnego młyna tanie jak barszcz) i dodaje do kolacji w takim wymiarze, żeby jej podstawowego posiłku nie zakłóciło (do past, do sałatek, do różnych brei i niby sosów itd.). Nie dam głowy, bo to nie mój sposób, ale wg niej jest ok.

  5. madseazone pisze:

    Witam. Ja także od jakiegoś czasu przestałem jeść mięso i choć jadłem go nie wiele by uzupełniać niedobory nie jestem z tego dumny 🙁 od wielu lat coś we mnie tkwiło aż w końcu zakwitło w postaci mego sumienia które było zakryte warstwą programów jakie inni ludzie wtłaczają po przez strach innym ludziom że żyć nie da się inaczej a jednak można.

    Nie jestem bogatym gościem lecz biednym studencinom, który po przez wiedzę zawartą w internecie książkach kompletuje ją na swój poziom. To prawda że na pierwszy rzut oka odżywianie wege… wydaje się być tylko dla bogatych to prawda (trzeba mieć sporo sosu żeby tak żyć idealnie czego wszystkim życzę…) ale ciągle się nie poddaje i mimo tego wierzę coraz bardziej że po przez taką różnorodność można zdrowo żyć a błędy podczas szukania optymalnego pożywienia, komponowania potraw staną się w końcu rekompensatą na przyszłość postaci zdrowia, świadomości, pokory, szacunku, miłości do otaczającego nas świata.

    • Aleksandra pisze:

      Jako biedna studentka i biedna doktorantka żywiłam się dobrze i wegańsko i jakoś zawsze wychodziło mi mniej kasy z portfela na żarełko niż innym, więc powodzenia.
      Większym problemem jest chyba zmiana pewnych przyzwyczajeń (kulinarnych, zakupowych, życiowych itd.) niż ceny.
      Sama często na strączki i inne suchatki polowałam w necie i zamawiałam np. po kilka kg soczewicy takiej i innej, fasoli, kasz, siemienia, słonecznika i innych pestek; miałam na te zapasy specjalnie dorobione skrzynki w akademiku (albo w zabezpieczonych pudłach w tapczanie) i na kilka miesięcy (czasem na semestr) był spokój z zakupami, które stacjonarnie wyszły by kilka stów drożej.
      Raz na 2 tyg. jechałam komunikacją miejską na targ po warzywa z walizką:)
      Na egzotyczne polowałam w wybranych marketach – np. tesco ma czasem niezłe promocje na awokado, niedawno w jakiś kompletach (kup ileś, to tyle gratis) nabiłam za ok. 14 zł aż 12 dużych owoców i wcale się nie zmarnowały.
      Nauczyłam się też, żeby przygotowywać posiłki z podszykowanych wczesniej częściowo produktów, które miałam w lodówce czy zamrażarce. Dzięki temu, nie mając w ciągu tygodnia więcej niż 30 min na przygotowanie posiłków jadłam samodzielnie przygotowane, pełnowartościowe posiłki. Np. w niedzielę wieczorem gotujesz trochę kaszy, trochę strączków (soczewica zielona) itd. i jeszcze coś podszykujesz, a w tygodniu komponujesz z innymi składnikami.
      Idealnie mi się sprawdził w akademiku blender, ale tzn. bullet (w takich zestawach w telesprzedarzy to się magic bullet nazywa czy jakoś tak) – fantastyczny zarówno do koktaili, robienia warzywnych sosów, mielenia pestek (słonecznik, siemię, dynia, sezam itd.), a jednocześnie po wyrzuceniu nieużywanych elementów bardzo mały, co ważne w akademikowej rzeczywistości.

  6. Weronika Cecylia Solis via Facebook pisze:

    Kto chce, znajdzie sposób. Kto nie chce, znajdzie powód :3

  7. Anna Wu via Facebook pisze:

    jakoś podświadomie na początku mojego życia po jasnej stronie mniej więcej taką filozofię stosowałam 🙂 przede wszystkim zaczęłam stale warzywniak odwiedzać, założyłam że to na jakiś czas i zobaczę po miesiącu jak będzie…i tak już prawie rok przeleciał. Go Vege 🙂

  8. Dziękujemy za pozytywne komentarze! Niedługo powinien ruszyć dział o nas to będzie wiadomo więcej na temat tego kto konkretnie pisze teksty 🙂

  9. Zgadzam sie z Daria 🙂 swietny swietny swietny artykul. Mysle, ze takie podejscie do weganizmu i wegetarianizmu (bez stresu i poczucia wyzszosci) to takze czynnik, ktory moze zmienic to, jak postrzegaja nas miesozercy.

  10. Daria Svala Beatasdóttir via Facebook pisze:

    proszę podpisywać teksty – chciałabym wiedzieć, kogo konkretnie uwielbiam

  11. Marysia Cybulska via Facebook pisze:

    ’nie rób z siebie ofiary’ – święta racja. to jak siedzieć i jęczeć, że chciałoby się mieć wysportowaną sylwetkę, ale trzeba by do końca życia uprawiać jakieś ćwiczenia, zamiast wziąć się do kupy i zrobić trening. wielkie mi rzeczy – kotlet.

  12. VeganWorkout.org.PL pisze:

    Pestki słonecznika czy orzeszki ziemne za kilogram nie przekraczają zwykle 10 zł. Ale pozyskiwanie białek i kalorii w oparciu jedynie o orzechy to kiepski pomysł ze względu na wysoką zawartość tłuszczu. Chyba, że Twoje cele treningowe zakładają duży udział tłuszczu w diecie. Możesz z powodzeniem uzyskać wysoką podaż białka i kalorii miksując np. pestki słonecznika, nasiona sezamu i strączki. Fasole i pestki wcale nie są drogie. Przy okazji dostarczysz mnóstwo dobrej jakości składników mineralnych. To oczywiście na marginesie całej reszty – kasz, ryżu, makaronów razowych, owoców itp. Pamiętaj, że mięso przez większą część historii było dla większości ludzi luksusem. Wszyscy ciężko pracujący w polu chłopi, robotnicy itd. jedli głównie rośliny.

    • T. pisze:

      a średnia długość życia wynosiła… 😉

    • T. pisze:

      Dodajmy, że przez wielką część historii mięso było podstawą – gdy człowiek był myśliwym. Wtedy nie jadło się ani makaronów, ani kasz.

      • VeganWorkout.org.PL pisze:

        Mięso dla ludzi pierwotnych było koniecznością. Dzisiaj, w większości, nie mieszkamy na sawannie, a weganizm wpływa pozytywnie na długość życia.

        • T. pisze:

          Oczywiście; obalałem tylko argument „przez większość historii mięso było luksusem”

          • VeganWorkout.org.PL pisze:

            Nie chodziło o historię ludzi pierwotnych. Nie doprecyzowałem 🙂

          • Asia pisze:

            No cóż, historia zaczyna się w momencie wynalezienia pisma, czyli już sporo czasu po rewolucji rolniczej… 🙂 Co do długości życia, to duży wpływ ma przede wszystkim poprawa higieny (co naprawdę pozwala zapobiegać wielu epidemiom) i wynalezienie antybiotyków, dzięki czemu np. zapalenie płuc przestało być wyrokiem śmierci. Dodatkowo wydaje mi się, że państwa, w których wegetarianizm/weganizm dominują, mają wysoką 'oczekiwaną długość życia’, choć musiałabym doczytać na ten temat.

  13. T. pisze:

    Gdyby tylko orzechy były tańsze, niż są – to może… Przy obecnych cenach weganizm jest dostępny albo dla bogatych, albo dla niejadków. Nie wyobrażam sobie, żebym – uprawiając sporty siłowe – zaspokoił zapotrzebowanie na wszystkie składniki nie bankrutując. 10 jajek za kilka złotych to ok. 700 kalorii i 70g białka. Orzechów musiałbym zjeść dla kalorii jakieś 150g, a dla białka już 250g. No cóż… 😉

    • ilona pisze:

      E, ja ani bogata, ani niejadkiem nie jestem 🙂

    • arek pisze:

      orzechy i nasiona rzeczywiści tanie nie są ale można spróbować zaopatrywać się w te rzeczy hurtowo, warto poszukać na bazarach albo w sklepach typu Makro i kupować na zapas, wtedy może się okazać że wychodzi to całkiem rozsądnie

    • Ola pisze:

      skąd pomysł, żeby czerpać energię i białko wyłącznie z orzechów? rewelacyjnym źrodłem białka jest kasza jaglana, a energii – nie sposób wymienić, już same owoce dostarczają jej w ogromnej ilości 🙂 jestem studentką, aktywnie uprawiającą sporty i nie mam problemów finansowych jako weganka 😉

    • Justyna pisze:

      Orzechy drogie? O.O 5 zł paczka orzechów ziemnych, 6 zł pistacjowych *.* Poza tym nie żywimy się ciągle orzechami. Można je dodawać do owsianki, naleśników, taka paczka starcza mi na ok tydzień. I też nie kupuje ich ciągle, bo by mi się przejadły. 😀
      Poza tym, w glonach białka jest nawet 10 razy więcej niż w jajach, i to jest super zamiennik 🙂

  14. Gosia Róża via Facebook pisze:

    Rewelacyjny artykuł!!

  15. takie zdjęcia zawsze mnie przyprawiają o ślinotok 😀 zaraz bym się rzuciła na to królicze jadło 😉

Skomentuj arek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to Top ↑