Published on 10 września, 2013 | by admininistrator
0Ultraman na roślinach!
Po wydaniu „Jedz i Biegaj” wydawnictwo Galaktyka sięgnęło po kolejną książkę uznanego już na świecie sportowca – Richa Rolla – weganina i ultramana w jednej osobie.
Na pierwszy rzut oka autorzy obu tych książek mają ze sobą wiele wspólnego – oboje zachwalają sobie zalety diety roślinnej, oboje trenują ekstremalne sporty wytrzymałościowe, oboje swoje pierwsze kroki w sporcie zaczynali stawiać już jako nastolatkowie. Coś jednak ich różni.
O ile Scott Jurek przez całe lata rozwijał w sobie pasję do sportu, o tyle Rich Roll będąc świetnie zapowiadającym się pływakiem rezygnuje ze sportu i w ciągu kolejnych dwudziestu lat zamienia się w otyłego miłośnika cheesburgerów.
O jakiej więc „ukrytej sile” mowa w książce, której bohater kończy swoją sportową karierę zanim na dobre ją zaczął?
W historii Richa Rolla nie byłoby nic wyjątkowego gdyby nie fakt, że mężczyzna w wieku 40 lat, zamiast poddać się sile kryzysu wieku średniego postanawia wrócić do treningów!
I nie chodzi tu o sobotnie przebieżki w pobliskim parku. Rich postanawia w ciągu 6 miesięcy przygotować się do zawodów Ultraman, jednych z najbardziej ekstremalnych zawodów konkurencji wytrzymałościowej. 10 km pływania, 145 jazdy rowerem i 84 km biegu – wszystko w trzy dni. Pływanie? Rich pamiętał je z czasów studiów. Ale rower i bieganie? Nigdy wcześniej tego nie próbował. Nie przeszkodziło mu to w drodze do celu. Jak wyglądały treningi Rolla i czy w ogóle udało mu się wystartować w planowanym Ultramenie dowiecie się z książki.
Niezależnie od tego możecie być pewni, że nie było to ani ostatnie ani najbardziej ekstremalne wyzwanie przed jakim stanął Rich, świeżo nawrócony weganin i sportowiec.
Historia jego powrotu do zawodowego sportu to jednak tylko niewielka część książki. Pierwsze, niemal, 100 stron to historia upadku – narastających problemów z alkoholem głównego bohatera, problemów rodzinnych i prywatnych. Historia odwyku i powolnej zmiany świadomości.
Kolejne kilkadziesiąt stron to dokumentacja niezwykłej metamorfozy, kiedy bohater w jednej krótkiej chwili zdaje sobie sprawę, że jego obecny styl życia to prosta droga do.. zawału serca. Jak pisze Roll:
Z czasów gdy wychodziłem z narkotyków, zapamiętałem, że cała trajektoria życia ostatecznie sprowadza się do kilku momentów, do decyzji, które przemeblowują wszystko. Aż za dobrze wiedziałem, że nie wolno ich przegapić, trzeba z uwagą i szacunek je wykorzystywać, bo nie powtarzają się często.
Ostatnia część książki to Dodatki, w większości poświęcone idei diety roślinnej. To właśnie tej diecie, w swojej niskoprzetworzonej formie, Rich przypisuje swoje sukcesy i powrót do zdrowia po zabójczej diecie fastfoodowej. Mamy okazję bliżej poznać podstawowe zasady jakimi kieruje się w swojej diecie. Osoby niezaznajomione z weganizmem dostaną też porcję wiedzy na temat potrzeb dotyczących suplementacji, posiłków przed i po treningowych. Brakuje tutaj jednak konkretnych przepisów, do których byliśmy przyzwyczajeni w książce Scotta Jurka.
Ci, którzy już są weganami, również mają szansę dowiedzieć się kilku nowych wiadomości na temat diety. Chociaż niektóre tezy Rolla wydają się dość mało wiarygodne z naukowego punktu widzenia (przestrzeganie przed soją i zachwalanie oleju kokosowego) rozdział czyta się bardzo sprawnie. Nie ma wątpliwości – Rich Roll jest świetnym ambasadorem diety roślinnej.
Część osób nuży jednak pierwsza część książki poświęcona osobistym kłopotom Richa, inni zwracają uwagę na częste wtrącenia dotyczące polecanych produktów, firm i stron internetowych.
Historia alkoholizmu i proces wychodzenia z uzależnienia, choć momentami razić może sposób narracji autora, jest niesamowitą inspiracją. Rich jest bezsprzecznym dowodem, że na zmiany nigdy nie jest za późno, nawet jeżeli wydaje nam się, że startujemy z przegranej pozycji.
Nie sięgajcie po „Ukrytą siłę” w nadziej przeczytania kolejnego „Jedz i Biegaj”. To dwie różne książki, dwaj różni bohaterowie, dwie różne historie. Obie warte bliższego poznania.