Published on 28 grudnia, 2017 | by admininistrator
0Motywacyjny bełkot branży fitness
Przemysł fitness od dawna zasypuje nas setkami haseł, zdjęć i artykułów motywacyjnych, których zadaniem jest zmusić nas do wysiłku – przebiegnięcia pierwszych kilku kilometrów albo wykupienia karnetu na siłownię. Czy to źle?
Na współczesną branżę fitness składają się sprzedawcy suplementów, zawodowi sportowcy, firmy dostarczające nowy sprzęt i ubrania. Wszyscy kierują swój przekaz do Ciebie, czyli amatora, który w większości wypadków nie ma najmniejszego zamiaru startować w żadnych zawodach, a chce po prostu zadbać o swoje zdrowie. I tu zaczyna się problem. Warto o tym pamiętać zwłaszcza teraz, kiedy zbliża się nowy rok, a wielu z nas będzie spisywać swoje noworoczne postanowienia. Specjalnie na tę okazję przygotowaliśmy krótki przewodnik po największych pół prawdach świata fitness.
#1. „Jestem Adam i w dwa tygodnie dorobiłem się sześciopaka na brzuchu! Kup mój plan treningowy za jedyne 99 zł.”
Niby wszyscy wiemy, że formy nie da się zrobić w dwa tygodnie, mimo to czasopisma z hasłem okładkowym o stalowych mięśniach brzucha nadal sprzedają się świetnie. Pomijając fakt, że sześciopak nie jest oznaką formy sportowej, nie ma planów treningowych, które działają na każdego bo każdy startuje z innego punktu. Program „miesiąc do bikini” nie zadziała jeżeli zaczynasz z 10 kilogramową nadwagą. Pamiętaj, że nie masz też tak profesjonalnego oświetlenia do zdjęć jak modelki z czasopism fitness.
#2. „Na treningu dawaj z siebie wszystko! 100% albo nic!”
Jasne, jeżeli wspomagasz się środkami dopingującymi, możesz trenować na 100% nawet 6 razy w tygodniu. Ale jeżeli jesteś przeciętnym Kowalskim, trening na całego nawet trzy razy w tygodniu, to w dłużej perspektywie przetrenowanie, kontuzje i brak postępów. Jeżeli chcesz trenować z głową musisz zrobić „miejsce” na swój progres. Nie zrobisz tego, trenując zawsze do upadłego. Potrzebujesz dni ciężkich, lekkich, które pozwolą na aktywną regenerację i średnich, które pozwolą nabrać rozpędu. Warto zapamiętać ten uproszczony schemat periodyzacji treningowej. Na początek to w zupełności wystarcza.
#3. „Mam w życiu bardzo ciężko. Codziennie trenuję i przygotowuje sobie obiad do pudełka.”
Czytając profile niektórych trenerów personalnych, można odnieść wrażenie, że trening to istna droga przez mękę. Wszystko czego możesz się spodziewać to ból, pot i łzy. Czasem krew. Serio, co może być fajnego w treningu? Człowiek musi wpasować w swój grafik dodatkowe dwie godziny, potem musi się przebrać, spocić, zmęczyć, a wcześniej przygotować sobie obiad! Gdyby nie trening to na pewno nie musiałby jeść.
Coraz więcej osób potrzebuje podreperować swoje ego i robi z siebie instagramowych bohaterów, dla których szczytem poświęcenia jest zrobienie 4 serii przysiadów. Nie daj się w to wkręcić. Nie lubisz czegoś robić, to tego nie rób. Nie jesteś Olimpijczykiem żeby podporządkowywać swoje życie treningowi.
#4. „Najlepsze suplementy w Polsce, tylko u nas! Mamy tabletki na wszystko!”
Największym problemem współczesnego świata fitness jest zaszczepienie w amatorach przekonania, że mogą wyglądać i ćwiczyć jak zawodowcy. Potrzebują tylko odpowiednio dobranych ciuchów, kilku mało istotnych gadżetów i oczywiście suplementów. Jak to możliwe, że osoby, które zaczynają rekreacyjne treningi na siłowni w pierwszej kolejności nie pytają o plan treningowy, technikę ćwiczeń, dietę, tylko o suplementy? Osoby, które biegają kilka razy w tygodniu są przekonane, że potrzebują dodatkowej porcji białka i węglowodanów, chociaż nie znają nawet swojego zapotrzebowania kalorycznego. Korzystanie z suplementów to dla części osób usprawiedliwienie beznadziejnej diety i źle rozplanowanego treningu. W końcu przemysł fitness nauczył nas drogi na skróty ( „Jestem Adam i w dwa tygodnie dorobiłem się sześciopaka na brzuchu!”).
#5. „To jest plan na biceps tegorocznego Mistrza Świata w kulturystce. Po 4 tygodniach będziesz taki jak on!”.
Nie będziesz. Nie masz takiego doświadczenia, nie masz takiej opieki trenerskiej, nie masz takiej diety, nie stać cię na tyle środków dopingujących, a przede wszystkim nie masz takich genów. Stosowanie przez amatorów randomowych rozpisek treningowych zawodowych sportowców to droga donikąd. Szukanie motywacji w fotografiach modeli z magazynów fitness to największa pułapka. Z jednej strony nie wiesz na ile ich wygląd jest efektem treningu, a na ile fantazją redakcyjnego grafika. Z drugiej – wygląd wcale nie musi iść w parze ze sprawnością fizyczną. To jak Ty ją definiujesz może być bardzo dalekie od tego jak postrzegają sprawność inni, zwłaszcza zawodowi sportowcy.
W skrócie – zachowaj dystans do tego co robisz i rób to co lubisz robić! Wszystkiego dobrego w 2018!