Published on 3 listopada, 2019 | by admininistrator
0Czy „The Game Changers” zasłużył na krytykę?
Minęły już ponad dwa tygodnie od pojawienia się w sieci The Game Changers, a w mediach społecznościowych wciąż trwa dyskusja na temat dokumentu – czy podaje prawdziwe informacje, czy podkoloryzowuje rzeczywistość, czy przedstawieni sportowcy i ich osiągnięcia faktycznie wnoszą coś do tematu?
Przedstawiamy wam naszą krótką opinię o The Game Changers, w której postaramy się odnieść do części zarzutów kierowanych w stronę dokumentu. To nie jest czarno biały film. Niestety, w dzisiejszych czasach bardzo dużo ludzi lubi interpretować rzeczywistość w systemie zero jedynkowym, nie zwracając zupełnie uwagi na kontekst.
Czy krowie mleko jest dobre czy złe? Ani jedno ani drugie. Czy zamienniki roślinne są dobre czy złe? To zależy – w jakim kontekście pytasz (zdrowa/ekologii), w jakich ilościach je spożywasz, jakiej firmy zamienniki kupujesz i jak wygląda pozostała część twojej diety.
Niestety mamy wrażenie, że część osób nie jest zainteresowana niuansami, oczekuje tylko prostych i jednoznacznych odpowiedzi. Takiej właśnie odpowiedzi stara się udzielić The Game Changers ukazując dietę roślinną w samych superlatywach. Czy to dobrze? Nie. Czy temat The Game Changers byłby tak nośny gdyby nakręcono go inaczej? Nie wydaje nam się. W tym kontekście film nie odbiega swoją formą od wielu innych dietetycznych dokumentów, clickbaitowych tytułów i informacji nastawionych na wywołanie jak największego szumu. Tak, w dużej mierze, wyglądają współczesne media.
CZY TO NA PEWNO ZDROWE?
Dieta wegańska może być dobra i zła, wszystko zależy od tego, jak skomponujesz swój jadłospis. Z całą pewnością diety bezmięsne to bardzo dobra prewencja współczesnych chorób cywilizacyjnych (1,2,3). Nie oferują jednak żadnych magicznych właściwości. Są po prostu jedną z kilku dostępnych dzisiaj opcji żywieniowych. Dieta wegańska oferuje też całkiem sporo benefitów kontekście obecnego kryzysu ekologicznego. Dlatego warto o niej mówić.
Wiemy, że diety roślinne są bezpieczne i mogą być stosowane na każdym etapie życia, również przez osoby aktywne fizycznie. Ale to nie to samo co „dieta roślinna jest najlepsza dla twojego zdrowia”. Wysoki udział produktów roślinnych w diecie to świetny pomysł. Ale czy dieta bazująca w 95% na roślinach jest rzeczywiście gorszym wyborem od diety w 100% roślinnej? Bawienie się w takie kalkulacje to naszym zdaniem strata czasu. Jedzenie roślin to z całą pewnością bardzo dobry pomysł, ale nie zrobi z ciebie mistrza świata.
Dlatego rozumiemy krytykę filmu pod kątem nadinterpretacji zdrowotnych właściwości diety roślinnej. I w dużej części się z nią zgadzamy. Co nie znaczy, że odpowiedzią na tą krytykę powinno być demonizowanie diety wegańskiej i nadinterpretowanie właściwości odżywczych produktów odzwierzęcych.
BIAŁKO ROŚLINNE VS. BIAŁKO ODZWIERZĘCE
Wśród zarzutów dotyczących filmu często przywołuje się jeden z pierwszych fragmentów dokumentu porównującego białko wołowiny z białkiem soczewicy. Autorzy filmu sugerują, że szklanka soczewicy dostarcza taką samą porcję protein co porcja mięsa wołowego. Z jednej strony to manipulacja – białko z soczewicy ma niższy wskaźnik PDCAAS niż wołowiny, z drugiej – nie ma to żadnego znaczenia bo nikt nie je na obiad suchej soczewicy. Dodatek ryżu/makaronu/kaszy uzupełnia aminogram i podnosi strawność białka z całego posiłku. Podnosi również zawartość leucyny, która jest szczególnie istotna z punktu widzenia sportów siłowych. Przekroczenie progu leucynowego (około 2,4 g) na diecie roślinnej nie wymaga nadzwyczajnego wysiłku. Wystarczy porcja 100 g brązowego ryżu i 100 g białej fasoli. aby dobić do 2,5 g leucyny. Początki oswajania się z dietą roślinną będą wymagały liczenia, zwłaszcza w kontekście aktywności fizycznej. Podobnie zresztą jak dieta tradycyjna.
Niestety, część krytyków tak mocno zapędziła się w krytykowaniu tego fragmentu, że w ogóle zapomniała o istnieniu innych produktów i całą dietę roślinną sprowadziła do rozważań nad szklanką ziaren strączkowych.
Warto też wspomnieć w tym miejscu o stanowisku American Dietetic Association, według którego nie ma potrzeby dostarczania sobie kompletu aminokwasów w jednym posiłku. Istotna jest ogólna podaż aminokwasów w ciągu całego dnia. Rzecz jasna, w przypadku osób intensywnie uprawiających sport warto zadbać o komplet aminokwasów na talerzu. Nie wystarczy do tego szklanka soczewicy.
MIĘSOŻERCY VS. ROŚLINOŻERCY
Z dystansem warto podejść do informacji dotyczących diety pierwszych homo sapiens. Z jednej strony dokument bardzo fajnie polemizuje z teorią na temat mięsożernych początków ludzkości, z drugiej niepotrzebnie sugeruje roślinożerną naturę naszych paleolitycznych przodków. Rzeczywiście – pozostałości produktów roślinnych nie zachowały się tak dobrze jak kości i szczątki zwierząt, a rozwój naszego mózgu mógł być w dużej mierze związany nie z włączeniem mięsa do diety, a odkryciem ognia. Obróbka termiczna żywności (w tym produktów roślinnych) pozwoliła na zwiększenie ilości kalorii w diecie (Walka o ogień. Jak gotowanie stworzyło człowieka, Richard Wrangham). Dieta naszych przodków to ciekawy temat, ale łatwo tutaj o nadinterpretacje prowadzące do błędów poznawczych w stylu appeal to nature. O tym jak powinniśmy odżywiać się w XXI wieku powinny decydować współczesne badania, a nie rozważania nad dietą homo sapiens sprzed 10 tysięcy lat.
SPORTOWCY NA ROŚLINACH
Czy występujący w filmie sportowcy to przejaw dowodu anegdotycznego? Oczywiście, że tak. Z drugiej strony – jak krytycy wyobrażają sobie film o diecie wegańskiej w sporcie bez udziału sportowców? Czy wtedy krytyka The Game Changers nie byłaby bardziej uzasadniona?
- Kendrick Farris – amerykański dwuboista na roślinach krytykowany jest za niskie lokaty (11 miejsce) na Igrzyskach Olimpijskich z 2016 roku. Jednocześnie Kendrick jest rekordzistą Stanów Zjednoczonych z 2016 roku i jednym mężczyzną, który reprezentował USA na Igrzyskach w Rio. Niektórzy próbują bagatelizować osiągnięcia Kendricka wskazując na wyniki z 2008 roku kiedy zawodnik jadł jeszcze mięso. Wówczas Kendrick wyrwał łącznie 362 kg. Na zawodach w 2016 roku udało mu się wywalczyć tylko 357 kg. Czy to znaczy, że regres miał związek z dietą roślinną? Nie do końca – dwa lata po przejściu na dietę roślinną Kendrick ustanowił rekord USA z wynikiem 377 kg, uzyskując najlepszy wynik w swojej karierze. Czy to znaczy, że dieta roślinna to gwarancja progresu treningowego? Nie. Czy to oznacza, że weganizm jest gwarancją regresu treningowego. Też nie.
- Tim Shieff, o którym wspomina część portali został usunięty z The Game Changers, nie ze względu na niedoborową dietę roślinną tylko propagowanie bredni na temat zdrowego odżywiania. Tim zachęcał do picia własnego moczu, stosował ponad 20 dniowe głodówki, a w wywiadach opowiadał się za teorią płaskiej ziemi. To bardzo dobrze, że nie jest już weganinem. Weganizm i tak w wystarczającym już stopniu przyciąga wszelkiej maści szarlatanów.
- Czy Nimai Delgado i pozostali kulturyści prezentowani w filmie korzystają ze sterydów? Być może tak – jak zdecydowana większość zawodników sportów siłowych/sylwetkowych. Czy jednak komukolwiek przyszłoby do głowy krytykowanie zalet dobrze skomponowanej diety tradycyjnej, ze względu na kulturystów jedzących mięso? Z jednej strony weganizm jest krytykowany za niską reprezentację sportowców na diecie roślinnej, z drugiej kiedy już tacy sportowcy się pojawią, dieta roślinna jest bagatelizowana, a wszystkie osiągnięcia/sylwetkę sprowadza się do przyjmowania środków dopingujących. Może warto się w końcu pogodzić z tym, że sterydy na stałe wpisały się w sport zawodowy jak i amatorski, a o sukcesie decyduje o wiele więcej zmiennych – trening, suplementacja, farmakologia, geny. Niezależnie od tego czy ktoś stosuje dietę tradycyjną wegańską, ketogeniczną czy czekoladową.
- Kiedy na Vegan Workout prezentujemy sylwetki sportowców na diecie roślinnej robimy to w odpowiedzi na popularny stereotyp, zgodnie z którym osoby aktywne fizycznie nie mogą polegać na diecie roślinnej. Ten stereotyp nie jest naszą zasługą. Gdyby nie on, takie filmy jak The Game Changers w ogóle nie byłyby potrzebne, a nasza strona ograniczałaby się wyłącznie do prezentowania porad dietetycznych. Przełamywanie stereotypów związanych z weganizmem nie jest jednoznaczne, z potępianiem czy gloryfikowaniem którejkolwiek diety. Niestety – film stara się przedstawić nierozerwalny związek pomiędzy dietą roślinną, a wysoką formą sportową, co bardzo ciężko udowodnić na gruncie naukowym. Dotychczasowe prace na ten temat nie wskazują na jakiekolwiek, statystycznie istotne różnice wśród sportowców na dietach bezmięsnych i tradycyjnych.
- Oczywiście, że większość prezentowanych sportowców jadła kiedyś mięso (chociaż nie wszyscy, Nimai Delgado jest wegetarianinem od urodzenia). Czy to w jakikolwiek sposób przekreśla ostatnie lata diety roślinnej? Nie. Każdy kto kiedykolwiek zajmował się sportem wie, że raz wypracowana forma nie zostaje z nami na zawsze. Pozytywne lub negatywne następstwa nowej diety są możliwe do zaobserwowania/zbadania już po kilku miesiącach, a co dopiero latach. Kiedy naukowcy badają wpływ diety ketogenicznej na ryzyko chorób serca nie szukają osób, które od dziecka ograniczają udział węglowodanów w diecie. Nie ma takiej potrzeby.
- Dużo krytyki koncentruje się wokół Patrika Baboumiana, strongmana i jednego z pomysłodawców dokumentu. Patrik już od ponad 3 lat jest na sportowej emeryturze więc wytykanie mu w tej chwili słabej formy i przyrównywanie go do wciąż aktywnych zawodników jest mocnym nadużyciem. Podobnie jak nazywanie go najsilniejszym człowiekiem świata. Nikt nigdy nie nazywał Patrika najsilniejszym człowiekiem na świecie. Był za to często tytułowany najsilniejszym weganinem na świecie. To nie jest to samo. Wielu krytyków zapomina, że przed przejściem na weganizm Patrik był przez sześć lat wegetarianinem. Odrzucił mięso z diety w 2005 roku. Od tamtej pory zaliczył siedemnaście rekordów, z czego większość już na diecie roślinnej (po 2011 roku). W 2016 roku doznał podczas zawodów poważnej kontuzji tricepsa. Uraz wykluczył go z treningów na długie miesiące i de facto przypieczętował koniec jego sportowej kariery. Czy Patrik mógł kiedykolwiek równać się ze światową czołówką? Nie. Nigdy też tak nie twierdził. Patrik jest po prostu silnym gościem, który może pochwalić się kilkoma większymi i mniejszymi rekordami wywalczonymi na diecie wegańskiej.
The Game Changers to na pewno świetnie zrealizowany dokument pod względem wizualnym. Robi wrażenie, jest świetnie zmontowany, narracja jest poprowadzona bardzo sprawnie, a całość prezentuje się naprawdę przekonywająco. Na pewno warto go obejrzeć. Warto też podejść z dystansem – zarówno do samego filmu jak i jego krytyki. Naszym zdaniem największą wartością dokumentu jest możliwość poznania i wysłuchania osób, które na co dzień, od lat łączą dietę roślinną ze sportem. Dla wielu osób to może być bardzo inspirująca przygoda. Warto wtedy sięgnąć po dodatkowe informacje i postarać się dowiedzieć jak najwięcej o komponowaniu diety wegańskiej z rzetelnych i sprawdzonych źródeł.