Published on 8 lipca, 2015 | by admininistrator
1„Koniec z dietami”
Autor książki – dr. Joel Fuhrman – to znana postać w środowisku zwolenników diety roślinnej. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.
Chociaż na pierwszy rzut oka, zarówno sama postać Fuhrmana jak i jego książka (zwłaszcza biorąc pod uwagę tytuł) może nasuwać nam skojarzenia z dietetycznym kaznodzieją, warto bliżej poznać stanowisko autora.
Zacznijmy od tego, że „Koniec z dietami” nie jest książką o diecie wegańskiej. Sam autor używa tu sformułowania „dieta nutritariańska” – czyli pełnowartościowa dieta bogata we wszystkie niezbędne makro i mikroskładniki. Zabieg ten jest kompletnie niepotrzebny z naukowego punktu widzenia i ma znaczenie czysto marketingowe.
Wybaczamy, przejdźmy do konkretów. Pierwsza część książki to przede wszystkim demaskowanie mitów żywieniowych. Dostaje się zarówno diecie paleo, Atkinsa jak i niskotłuszczowej diecie wegańskiej. Refleksje na temat diety roślinnej wydają się tu szczególnie trafne i powinny zainteresować wszystkich zwolenników niskiego udziału tłuszczu w diecie. Co wcale nie oznacza, że Fuhrman jest przeciwnikiem diety wegańskiej. Wręcz przeciwnie – postuluje minimalizowanie i (jeżeli to możliwe) całkowite odrzucenie produktów pochodzenia zwierzęcego.
Wątpliwości może budzić rozdział dotyczący suplementacji. O ile polecanie dodatku witaminy B12 jest całkowicie uzasadnione, o tyle suplementy z cynkiem czy jodem nie są wcale niezbędne i polecanie ich w wielu wypadkach może okazać się zupełnie zbędne. Pomijając fakt, że roślinna dieta niedoborowa w cynk, nijak nie może nazywać się dietą pełnowartościową. Wartym uwagi są natomiast fragmenty o suplementacji kwasów omega-3 w wersji roślinnej.
Fuhrman znany jest również ze stworzenia tak zwanej skali ANDI (z ang. zbiorczy wskaźnik gęstości odżywczej). Jak sam pisze:
Skala ocenia produkty na podstawie tego, jak dużo składników pokarmowych dostarczają organizmowi na każdą spożytą kalorię.
Pierwsze trzy miejsca zajmują jarmuż, musztardowiec i rukiew wodna. Nieco niżej znajdziemy szpinak, rukolę czy kalafiora.
Listę zamykają czipsy i coca cola. Co ciekawe, oliwa z oliwek znalazła się na skali niżej niż… frytki. Dlaczego? Dowiecie się czytając rozdział poświęcony tłuszczom w diecie.
Rozdziały poprzeplatane są historiami poszczególnych pacjentów Fuhrmana. Ostatnie kilkadziesiąt stron to zbiór przepisów (soki, pasty, obiady, śniadania, desery, sałatki itp.)
Warto spojrzeć na książkę nieco krytycznym okiem, ale całość zdecydowanie warta uwagi!
Czy mając praktycznie wszystkie wcześniejsze książki dr Fuhrmana w tej znajdę coś nowego?