Obawiam się, że twierdzenie, że zwierzęta to boże stworzenia to nielogiczne wariactwo. Zwierzęta to samoświadome istoty, odczuwające emocje, w tym ból, i to poprzez WIEDZĘ o tym, nie jedynie szacunek, weganie ich nie jedzą, nawet w bardzo małej ilości 😉
Myślę też, że nie ma co się bać kulturowego bagażu jogi. Wiedzą można sobie rozświetlić te ciemności o których piszesz. I szczyptą zdrowego rozsądku 😉
Sandru, świettny tekst. Czas intensywniej wziąć się za nawyki ciała i umysłu!
]]>PS. Nie ma innych zwierząt; jakkolwiek jeleń to piękna i godna szacunku istota, to jednak nie na darmo nie zapraszamy go na niedzielny obiad.
Pozdrawiam!
]]>Pozdrawiamy
]]>Nie ma przeciw temu argumentu. Weganizm to nielogiczne wariactwo. Ja jem bardzo mało mięsa – ze względu na szacunek do zwierząt jako stworzeń Bożych oraz złe skutki dla środowiska hodowli zwierząt. Jednak joga, przy całym jej dobrodziejstwie dla ciała, wprowadza w obszar kulturowy pełen wielkich ciemności, choć – naturalnie – rozświetlany promieniami Boskiej mądrości.
Dla równowagi, proponuję tekst o ćwiczeniach w starożytnej Grecji. Można się posłużyć książką D. Słapka „Sport i widowiska w świecie greckim”.
Pozdrawiam
]]>